Taki deser w sam raz na początek wiosny (albo koniec zimy) kiedy czekamy z wytęsknieniem na pierwsze cieplejsze promienie słońca. I mamy za mało witamin. I w ogóle to już bardzo tęsknimy za latem i wakacjami.
Deser jest po prostu galaretką, ale niezwykłą. Bardzo, bardzo cytrusową. Będzie znakomitym zwieńczeniem dobrego obiadu lub kolacji. Jest leciutki, pachnący i pełen witaminy C.
Przepis jest trochę zmodyfikowanym przepisem pani Tessy Capponi-Borawskiej, która jest moim kolejnym "idolem" kulinarnym. Pani Tessa wydała dwie bardzo ciekawe książki o Włoszech i gotowaniu, a oprócz tego pisuje do magazynu "Kuchnia". Kolekcjonuję jej przepisy i muszę powiedzieć, że są znakomite. Na początek galaretka z pomarańczy i cytryn.
Potrzeba:
8 pomarańczy
4 cytryny
200 g cukru
20 g żelatyny w proszku
750 ml wody
250 ml śmietany 30 % dobrze schłodzonej
cukier puder do smaku
ew. zagęstnik do śmietany
Wyciskamy sok z 7 pomarańczy i z cytryn. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie razem z cukrem. Studzimy i dolewamy do soku z cytrusów. Wylewamy do salaterki i wstawiamy do lodówki. Najlepiej przyrządzić galaretkę dzień wcześniej.
Śmietanę ubijamy na sztywno dodając do niej cukier puder, a jeśli ktoś chce bardzo sztywną to również zagęstnik. Na koniec dodajemy do śmietany skórkę startą z ósmej pomarańczy i mieszamy.
Podajemy galaretkę, a śmietanę w osobnej misce.
Oczywiście osoby bardzo dbające o linię mogą zrezygnować ze śmietany, ale wtedy wiele stracą. Wystarczy odrobina, a smak będzie dużo bardziej pomarańczowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz